„Legion” Brandon Sanderson



„Legion” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Brandona Sandersona. Co prawda, na mojej półce stoją już od jakiegoś czasu inne jego pozycje (jest ich pięć), ale z racji tego, że i „Z mgły zrodzony” i „Droga królów” to dość potężne dzieła (w sensie grube… bardzo!) to jakoś do tej pory nie sięgnęłam po żadne z nich. „Legion” dotarł do mnie z moim ostatnim zamówieniem, a że książka okazała się krótka (205 stron) od razu się za nią zabrałam (pomijam tu wpływ na moją decyzję cudownej okładki – okładkowe sroki łączmy się! ;)

Duża w tym też zasługa fabuły, która bardzo mnie zainteresowała. Bo główny bohater – Stephen Leeds jest kim w rodzaju detektywa, który kiedyś pracował dla rządu i policji, ale z racji jego dość ekscentrycznego sposobu bycia zrezygnowano ze współpracy z nim. Aktualnie zgłaszają się do niego tylko osoby prywatne, które nie mają innego wyjścia oraz psycholodzy i psychiatrzy z całego świata, którzy chcą go badać. Chociaż Stephen, jak sam o sobie mówi, jest zupełnie normalny. To jego halucynacje są szalone ;D

Halucynacje Stephena – tzw. Aspekty – przyjmują postaci ludzi, a każdy z nich ma swój własny charakterystyczny wygląd, osobowość i specjalną zdolność, czy wiedzę na określony temat. Wszędzie dokąd uda się Stephen towarzyszy mu grupa wyobrażonych ekspertów, którzy analizują dane i wyjaśniają różne rzeczy naszemu bohaterowi. Dzięki temu Stephen jest w stanie rozwikłać praktycznie każdą zagadkę i rozwiązać każdą sprawę.
Z tym, że aspektów przybywa wraz z każdą przyswojoną przez Stephena umiejętnością, a do tego mają one tendencję do życia własnym życiem…

Pomysł, fabuła i styl pisania autora bardzo przypadły mi do gustu, pomimo tego, że „Legion” to nie jest jedna powieść a dwie nowele – jedna krótka, druga trochę dłuższa. W obydwu mamy do czynienia z poszukiwaniem przedmiotów rodem z dziwnego sci-fi, co jest raczej pretekstem do zagłębienia się w psychikę głównego bohatera i zobaczenia jak radzi sobie w dość ekstremalnych sytuacjach. Pomimo swojej dziwności, a nawet odrobiny absurdu, obydwie historie wciągnęły mnie na tyle, że przeczytałam całość w jedno popołudnie, po prostu nie mogłam się od tej książki oderwać ;]

Ogromną zaletą tej książki jest duża doza humoru, a także wartka akcja oraz wszechobecna intryga i element zaskoczenia. Podziwiam też ogromna wyobraźnię i pomysłowość autora, dzięki którym nie jesteśmy w stanie się nudzić podczas czytania.

Podsumowując: książka bardzo mi się podobała. Nie wszystkie wątki pojawiające się w niej zostały rozwiązane, wiec podejrzewam, że to dopiero początek przygód naszego nieszalonego detektywa ;] Osobiście chętnie przeczytam inne opowiadania, których Stephen będzie głównym bohaterem.


Moja ocena: 7/10 – odrobinę dziwna, ale intrygująca.

Jess..

Komentarze

Popularne posty