„Warkot” Jarosław Rybski



„Warkot” jest kolejną książką, którą udało mi się przeczytać dzięki portalowi CzytamPierwszy.pl i szczerze powiedziawszy, gdybym nie znalazła jej tam, to pewnie w ogóle nie wiedziałabym o jej istnieniu. Książkę wydało wydawnictwo SQN w lipcu tego roku, ale nigdzie jej nie widziałam – żadnych recenzji czy zapowiedzi, na LubimyCzytać ma całe 20 ocen (włącznie z moją), o Goodreads nawet nie wspominam (całe 3 oceny :/). Naprawdę cieszę się, że się na nią natknęłam i, pod wpływem jakiegoś nieokreślonego impulsu, zamówiłam. Bo to cholernie dobra książka jest. ;D
No ale do rzeczy.

Mamy Wrocław na początku lat 50., w którym grasuje bestialski morderca pozbawiający swoich ofiar krwi i pozostawiający na ich szyjach dość specyficzne rany… Do tego w mieście działa tajemnicza sekta, która poszukuje starożytnych relikwii ukrytych jeszcze przed wojną i mających ponoć niesamowitą moc. Czy te dwie rzeczy mają ze sobą coś wspólnego? I jak z tym wszystkim łączy się czarna pobieda krążąca nocami po ulicach Wrocławia?


Jak napisano w opisie: Jedną z najdziwniejszych kryminalnych zagadek Wrocławia rozwiązać może tylko grupa złożona z prawdziwych oryginałów: młodego i ideowego studenta, żywiołowego majstra z drukarni, ostatniego sprawiedliwego porucznika milicji i pewnego leciwego jegomościa. A to zwiastuje prawdziwe kłopoty. ;D

Nasi bohaterowie tworzą niesamowitą i kolorową gromadkę. Autor stworzył postacie interesujące, bardzo autentyczne i nieschematyczne, ludzi z krwi i kości. Osobiście polubiłam wszystkich i ogromnie kibicowałam ich poczynaniom, ale moim ulubieńcem został Len Słupecki, którego uwielbiam za błyskotliwe komentarze na tematy wszelakie. ;]


Jednocześnie mamy tu wspaniale zarysowany drugi i trzeci plan, a tło stanowią zwyczajni ludzie starający się dostosować do narzuconego im stylu życia. Autor umiejętnie przeplata historię z fikcją tworząc niesamowity klimat opowieści. Wspaniale przedstawia też tło historyczne i realia PRLu, a choć momentami opisy powojennego Wrocławia strasznie mi się dłużyły, to całkiem interesująco było poznać wygląd i charakter miasta z tamtego okresu. Poza tym te opisy przeplatają się z wartką akcją i błyskotliwymi dialogami, przez co nie sposób się przy tej książce nudzić.


 „Mieliśmy się schować w tłumie tych, co stoją najniżej w hierarchii społecznej, bo tych jest najwięcej. Podburzaliśmy, zaognialiśmy, intrygowaliśmy… no to mamy. Sam diabeł by sobie z tą hołotą nie poradził. Próbował zresztą kilkakrotnie. Wyniki jakieś bywały, ale nie takie, jak się spodziewaliśmy. To strasznie krnąbrna nacja, ci Polacy.”


Mój jedyny problem z tą książką wiąże się z tym, że pomimo występowania w niej tajemniczej sekty, średniowiecznej duszy pokutującej za grzechy, zdolnej przyjąć formę ognistego upiora, czy samego irańskiego demona zgnilizny i śmierci, autor próbuje nam (i swoim bohaterom) wmówić, że w tym wszystkim nie ma nic zgoła fantastycznego, czy nadprzyrodzonego. A nawet jeśli mogłoby się to wydawać nieprawdopodobne, to znajdzie się jakieś mniej lub bardziej logiczne wytłumaczenie.

Poza tym osoby mające alergię na wszelkie motywy religijne mogą być zawiedzione, bo sporo się tu na katolicyzmie opiera. Fabuła opiera się tutaj na odwiecznej walce dobra ze złem, gdzie katolicy (a jednocześnie ludzie trzeźwo myślący) to ci dobrzy, a komuniści i sekciarze to ci źli. Przy czym jest to wszystko podane z dużą dozą humoru, realistycznie, a jednak z przymrużeniem oka, więc ciężko się do tego przyczepiać.

 

Podsumowując: Książka okazała się naprawdę dobra i wciągająca, jest świetną książką rozrywkową, ale jednocześnie bardzo inteligentną i skłaniającą czytelnika do pewnych refleksji. Szalona akcja, sympatyczni bohaterowie i błyskotliwe dialogi po prostu nie pozwalają oderwać się od lektury. Z niecierpliwością czekam na więcej pozycji spod pióra pana Rybskiego. ;]

Moja ocena: 8/10 – fantastyczny kryminał w stylu retro. ;D

Jess..

Komentarze

Popularne posty