„Ostrze zdrajcy” Sebastien de Castell



„Plany ukryte w planach i spiski, by rozbroić inne spiski.”

Nie moi drodzy, to nie pomyłka - to nie cytat z „Z mgły zrodzonego” :D
To autentyczny cytat z „Ostrza zdrajcy” i to tylko zapowiedź tego, jak dobra jest ta książka ;]

Ostatnio było całkiem głośno na Booktubie o debiutanckiej powieści Sebastiana de Castell i wszyscy tak się nad nią rozpływali, że po prostu nie mogłam nie sprawdzić o co cały ten szum. I jestem zachwycona ;D

Książka należy do tzw. powieści ‘płaszcza i szpady’, taka literatura awanturniczo – przygodowa. W związku z tym nie można tu nie odnieść się do klasyki tego typu powieści, czyli do „Trzech muszkieterów”. Tego, co teraz napiszę pewna znana booktuberka (pozdrowienia dla Anitki ;) zapewne nigdy w życiu mi nie daruje, ale uważam, że „Ostrze zdrajcy” jest sporo lepsze od powieści Aleksandra Dumasa ;P Dlaczego?

Przede wszystkim – bohaterowie. Muszkieterowie Dumasa niby robili, to co powinni, byli oddani królowi i wypełniali swoje obowiązki, byli honorowi, szanowali więzi przyjaźni, ale ogólnie byli niezbyt ‘prawymi’ osobami. Kiedy w zeszłym roku przeczytałam „Trzech muszkieterów” byłam wręcz zbulwersowana tym, jak wiele wad i przywar mają Atos, Portos, Aramis i D’Artagnan – odpowiednio alkoholik i hazardzista, pyszałek i wyzyskiwacz, piękniś i bawidamek, narwaniec i kobieciarz.
Natomiast bohaterowie „Ostrza zdrajcy” to zupełnie inna para kaloszy… Falcio, Brasti i Kest, choć nie pozbawieni pewnych wad, są jednocześnie ludźmi dobrymi, uczciwymi, sprawiedliwymi i oddanymi swoim przyjaciołom, a czasami nawet całkiem obcym ludziom. Potrafią zaryzykować swoje życie, żeby uratować czyjeś. Zwłaszcza Falcio, który odczuwa przemożną potrzebę sprawiedliwości i uczciwości w świecie, w którym każdy arystokrata jest tyranem, a każdy rycerz – bandytą. W świecie, w którym sprawiedliwość jest marzeniem naiwnych.

Po drugie – fabuła, która wciąga jak bagno. Król nie żyje. Wielkie Płaszcze – Trybuni króla - sędziowie, którzy jeździli po całym królestwie rozsądzając spory, egzekwując królewskie prawa i dbając o sprawiedliwe wyroki, zostali uznani za zdrajców. Ludzie ich nienawidzą, bo kiedy armia książąt przyszła obalić króla, który próbował umniejszyć ich władzę, dając zwykłym ludziom prawa i zapewniając odrobinę sprawiedliwości, Wielkie Płaszcze pozwoliły przejąć zamek bez walki. Porzucili swojego króla, kiedy ten najbardziej ich potrzebował.
Teraz Królewscy Trybuni pracują jako najemnicy. Nasi trzej bohaterowie nie mają jednak i na tej płaszczyźnie zbyt wiele szczęścia, ponieważ szlachcic, którego mieli chronić zostaje zamordowany pod ich nosem, a oni zostają oskarżeni o to zabójstwo.
Poza tym co dzieje się w teraźniejszości, dostajemy też, stopniowo przez całą książkę, wskazówki do rozwiązania tajemnicy upadku Wielkich Płaszczy i Królewskich Czaroitów.

Po trzecie – prowadzenie narracji. Książka jest przepełniona wartką akcją, nie ma niepotrzebnych przestojów. Całość jest dokładnie przemyślana – miałam wrażenie, że dosłownie każde słowo jest na swoim miejscu, nie ma zbędnych wątków, a każda scena czemuś służy – jeśli nie popchnięciu do przodu fabuły, to przedstawieniu charakterów postaci.
Poza tym narratorem opowieści jest sam Falcio, dzięki czemu możemy gruntownie poznać jego charakter, przekonania oraz historię jego życia. Fakt, że możemy spojrzeć w jego przeszłość, daje nam też możliwość poznania nieżyjącego króla, który był nie tylko władcą, ale i przyjacielem Falcia.

Zaczęłam czytać tę książkę w czasie podróży pociągiem i jakoś na początku nie mogłam się na niej skupić, bo ciągle coś mnie od niej odrywało. A to konduktor przyszedł sprawdzić bilety, a to pies się zaczął kręcić itp., więc odłożyłam ją na kilka dni. Ale kiedy wróciłam do domu i usiadłam do niej na spokojnie – już nie oderwałam się do samego końca. Kartki po prostu przelatywały mi między palcami, a kiedy dotarłam do ostatniej strony byłam zawiedziona, że to już…

Podsumowując: książka jest cudowna. Nie nazwałabym jej arcydziełem na miarę „Z mgły zrodzonego”, czy „Władcy Pierścieni”, ale to dopiero pierwszy z czterech tomów, a ja spodziewam się, że dalej będzie tylko lepiej ;D Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wrócić do Tristii i poznać wszystkie tajemnice Wielkich Płaszczy ;D

Moja ocena: 9/10 – absolutnie fantastyczna

Jess..

Komentarze

Popularne posty