„Żniwiarz. Pusta Noc” Paulina Hendel
Zacznę dziś odrobinę nietypowo, bo od największego minusa
tej książki – dokładnie po jej 116 stronie znałam już twist fabularny, którym
autorka chciała nas uraczyć na końcu… To znaczy, nie byłam do końca pewna –
żeby nie było. Ale był to bardzo wyraźny sygnał, tego co ma się wydarzyć,
a później było jeszcze kilka, większych lub mniejszych, tzw. okruszków,
którymi rzucała autorka. Muszę przyznać, że do końca miałam nadzieję, że są one
wplecione w fabułę tylko dla zmylenia czytelnika - no bo jaki autor
chciałby sam spoilerować zakończenie swojej książki, ale nie…
Fabuła opowiada o Magdzie – dziewczynie mieszkającej
w niedużej miejscowości Wiatrołom. Dziewczę to jest nie tak znowu zwykłe,
gdyż od małego widzi wszelkiej maści duchy, upiory i inne potwory, które
grasują wśród niczego nieświadomych ludzi. Przez swoją rodzinę nie jest jednak
uznana za wariatkę, gdyż właściwie wszyscy jej członkowie, w mniejszym lub
większym stopniu, te zjawy dostrzegają. No i jej wujek jest żniwiarzem.
Kim jest żniwiarz zapytacie. A zabójcą owych potworów właśnie – taki troszkę słabszy wiedźmin, ale kiedy żniwiarz umrze, to jego dusza przejmuje ciało niedawno zmarłej osoby i żniwiarz wraca do świata żywych…
Kim jest żniwiarz zapytacie. A zabójcą owych potworów właśnie – taki troszkę słabszy wiedźmin, ale kiedy żniwiarz umrze, to jego dusza przejmuje ciało niedawno zmarłej osoby i żniwiarz wraca do świata żywych…
Mnie książka skusiła nietypową okładką i nawiązaniami
do mitologii słowiańskiej, bo bardzo lubię te klimaty ;D Ale szczerze
powiedziawszy, to tej słowiańskości to trochę tu jednak mało… Ot, kilka
nietypowych potworków do ubicia i kilka ludowych legend, tylko klimatu
jakoś brakuje. Jeśli kogoś interesuje ta tematyka to lepiej sięgnąć po „Starą
Słaboniową i spiekładuchy”.
Kilka razy zdarzyło mi się krzyczeć na bohaterów: „No masz
to cholera przed samym nosem! Nie możesz być aż tak głupi!”. Mogę tę głupotę
w pewnych miejscach wybaczyć Magdzie, bo dziewczyna młoda
i zakochana, ale Feliks…? Ponad stuletni żniwiarz? Na Swarożyca, czy
innego Trygława! Temu to trzeba palcem pokazać – o popatrz, tutaj! Zaraz
cię fabuła w tyłek kopnie. Choć trzeba mu przyznać, że jest drań
zdeterminowany. Jak mu już ktoś powie, co jest nie tak, to nie popuści, dopóki
nie naprawi, choćby miał przy tym paść.
Ale mimo tych wszystkich mankamentów, muszę powiedzieć, że
książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Sam pomysł na książkę bardzo ciekawy,
akcja jest wartka, momentami nawet lekko powiewa grozą, a bohaterowie są całkiem
sympatyczni (mimo innych wyżej wspomnianych minusów) i da się ich polubić.
Podsumowując: mimo autospoilerów, a przez to
przewidywalności, książkę czyta się przyjemnie i szybko. Zakończenie było
intrygujące i jestem ciekawa jak się dalej historia Magdy potoczy, więc na
pewno sięgnę po kolejne części ;)
Moja ocena: 7/10 – całkiem przyjemne czytadełko.
Jess..



Komentarze
Prześlij komentarz