„Czereśnie zawsze muszą być dwie” Magdalena Witkiewicz
„Przyszłość jest zawsze trochę chwiejna. Dowolny drobiazg, jak upadek
płatka śniegu
albo upuszczenie niewłaściwego rodzaju łyżeczki, może pchnąć
przyszłość na całkiem inną ścieżkę.
Albo nie.”
Terry Pratchett
Terry Pratchett
„Czereśnie
zawsze muszą być dwie” jest pierwszą książka Magdaleny Witkiewicz jaką
przeczytałam, ale na pewno nie ostatnią. Jak pewnie zauważyliście, nie czytam
zbyt wielu książek obyczajowych. Czasami sięgnę po jakiś romans, ale przede
wszystkim jednak zaczytuję się w fantastyce. Zakup „Czereśni” był pewnym
impulsem, ot po prostu dodałam go do koszyka, po tym jak obejrzałam recenzję
Cat.
Z tym,
że szczerze powiedziawszy, nie do końca jestem pewna co konkretnie z jej
wypowiedzi mnie do tego skłoniło… Ale absolutnie nie żałuję :D
Zofia Krasnopolska w spadku po swojej przyjaciółce,
starszej pani Stefanii, otrzymuje przedwojenną willę w Rudzie
Pabianickiej. Okazuje się jednak, że dom nie jest w najlepszym stanie, ale
Zosi zupełnie to nie przeszkadza. Zupełnie jej wystarczy fakt, że rezydencja ma
nieodparty urok, a ona czuje się tam jak w domu. Resztę się wyremontuje :)
Poza tym willa ma też swoje tajemnice i historię, którą nowa właścicielka
zamierza poznać w całości. Pomoże jej w tym Szymon, którego spotyka
zupełnie przypadkiem podczas podróży do nowego domu.
„Czereśnie” to wyjątkowo ciepła, bezpretensjonalna
i pełna uroku opowieść o życiu dwojga ludzi, którzy musieli sporo
przejść żeby odnaleźć siebie. Ale nie tylko, bo książka zawiera w sobie
też wspomnienia, retrospekcje tego, co wydarzyło się w willi przed wojną
i opowiada historię jej poprzednich mieszkańców. Magdalena Witkiewicz
w prosty i pozbawiony patosu sposób przekazuje w swojej powieści
mnóstwo życiowych prawd. Nie uderza przy tym w żadne wyniosłe tony, ani
nie przesładza relacji bohaterów. Jej postacie są autentyczne, nieprzesadzone -
to pełni ciepła, zwykli ludzie, których aż chciałoby się mieć za przyjaciół,
czy sąsiadów.
To opowieść o przyjaźni, miłości, ale też o zazdrości
i zawiści, która może doprowadzić do tragedii. Jednocześnie historia
poprowadzona jest w taki sposób, że pozwala z optymizmem spojrzeć w przyszłość.
Nie jestem jednak pewna tego, gdzie autorka znalazła
w Łodzi i okolicach tyle uroku, bo ja mieszkałam tam całe życie
i tego nie widziałam.. Ale może znaczy to tylko tyle, że nie było to moje
miejsce na ziemi. :)
Podsumowując: powieść „Czereśnie zawsze muszą być dwie”
urzekła mnie swoim ciepłem, prostotą i klimatem. Dla miłośników
i miłośniczek powieści obyczajowych absolutny ‘must read’. Mi spodobała
się na tyle, że sprezentuję ją swojej mamie, bo jestem pewna, że będzie
zachwycona :D
Moja ocena: 8/10 – niesamowicie ciepła i wzruszająca.
Jess..



Komentarze
Prześlij komentarz