„Cinder i Ella” Kelly Oram
Przyznaję się bez bicia, że sięgnęłam po tę książkę właściwie po to, żeby sprawdzić jak zła się okaże. No, w najlepszym wypadku jako po guilty pleasure – no bo to w końcu retelling kopciuszka, a jak już zapewne wiecie, uwielbiam baśnie w każdym wydaniu. Tak, oglądałam wszystkie te głupie filmy – tzw. nowe, współczesne wersje „Kopciuszka” czy „Pięknej i bestii”, dopasowane do naszych czasów itd. Itp. Wecie o co chodzi. ;D
Więc jakżebym mogła przejść obojętnie obok książki o tytule „Cinder i Ella”? No błagam! :D
Fakt, że zwiodła mnie okładka (#najbrzydszaokładkanaświecie), która krzyczała do mnie, że będzie naprawdę słabo… I jakże się pomyliłam! Bo książka okazała się, co prawda, romansem i to dla młodzieży, ale jednocześnie nie tak płytkim, jakby mogło się z początku wydawać.
Bo „Cinder i Ella” to książka sztampowa, do bólu przewidywalna, z totalnie przesłodzonym i naiwnym wątkiem romantycznym, ale jednocześnie pouczająca i tak cholernie wciągająca, że za nic nie byłam w stanie się od niej oderwać. ;D
Najciekawsze co jest w tej książce to nie para głównych bohaterów i perypetie ich związku. W tej książce najważniejsza jest Ella. To ona jest tutaj główną bohaterką – Cinder jest tylko (albo aż) jej nagrodą za walkę jaką musiała stoczyć i jednocześnie powodem dla którego ona walczy (ale nie jedynym). Dużo ważniejsza jest tu relacja Elli z jej rodziną – ojcem, który porzucił ją kiedy miała 8 lat, z macochą i dwiema przyrodnimi siostrami, z którymi musi zamieszkać po wypadku, w którym zginęła jej mama, a ona odniosła bardzo poważne obrażenia. (I to nie jest spoiler jakby co – rzecz się dzieje w prologu. ;)
Najlepsze w tej książce jest to, w jaki sposób jest opisany proces radzenia sobie Elli z konsekwencjami wypadku- śmiercią matki, która jednocześnie była jej najlepszą przyjaciółką, bliznami, zarówno fizycznymi i psychicznymi, jakie pozostawiło po sobie to wydarzenie, jej cierpienie, niezrozumienie ze strony otoczenia i jednocześnie skupienie się na własnych problemach, nie zwracając uwagi na to, że ludzie dookoła też to wszystko przeżywają. Jak dla mnie jest to przedstawione bardzo realistycznie – widzimy codzienne zmagania Elli ze swoim ciałem, które nie bardzo chce jej słuchać, z bolesną rehabilitacją, z depresją, z prześladowaniami w szkole i z rodziną, która zupełnie jej nie rozumie.
Co wspaniałe, w tej książce ludzie ze sobą rozmawiają! (Co wcale nie jest tak oczywiste w tego typu literaturze.;D) Jasne dochodzi między nimi do nieporozumień, bo jedna strona boi się odezwać, a druga unosi dumą, ale prędzej czy później, po szczerej rozmowie (czasami szczerej aż do bólu), okazuje się, że można sobie wszystko wyjaśnić na spokojnie i spróbować spojrzeć na problem z perspektywy innej osoby, po czym zmienić swoje podejście i postępowanie. I to jest właśnie w tej historii najlepsze. :)
Bohaterowie nie są przezroczyści, każdy z nich ma swój charakter, swoje problemy i swoje racje. Osobiście na samym początku znienawidziłam rodzinę Elli, tylko po to żeby wraz z rozwojem wydarzeń powoli ich zrozumieć, a później nawet polubić. Ella jako bohaterka jest naprawdę świetnie przedstawiona – jej przemyślenia i rozterki są realistyczne i zrozumiałe. A Cinder, choć czasami bywa bucem (jak to gwiazdor filmowy) to jednak w gruncie rzeczy jest zwykłym chłopakiem, często cudownie słodkim i romantycznym. Do tego niewielka grupka przyjaciół Elli, którzy wspierają ją jak mogą i są naprawdę fantastyczni.
Podsumowując: Choć to książka dla młodzieży, a do tego bardzo naiwny romans, to uważam, że zasługuje na więcej uwagi, bo porusza naprawdę ciekawy temat i pokazuje jak dzięki wsparciu najbliższych można wyjść z naprawdę głębokiego dołka. Mnie naprawdę wciągnęła historia Elli i bardzo jej kibicowałam, zarówno w jej walce o siebie, jak i jej relacji z Cinderem. Jednym słowem polecam. ;D
Moja ocena: 8/10 – naprawdę duże pozytywne zaskoczenie. :D
Jess..



Zabawnie - wczoraj książkę pierwszy raz zobaczyłam, a dzisiaj natrafiam Twoją recenzję! ;) Dobra, szczera recenzja, czasami wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że książka nie może nam się spodobać, a jednak urzeka nas, znajdujemy w niej drugie dno i co zrobić! W zgodzie z samym sobą, uczciwie, a nie pod publikę - bardzo to lubię. :) Jeśli to Twoje naprawdę pozytywne zaskoczenie, to ja naprawdę chętnie sama tę książkę sprawdzę gdy ją dorwę w swoje łapki. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. :) Co do książki, to zachęcam do przeczytania - ja nie żałuję, że się skusiłam. Choć mój pozytywny odbiór może wynikać z tego, że nie miałam co do niej żadnych oczekiwań. ;D
UsuńFajna recenzja, ale nie dokońca mnie przekonala do kupna książki. Przerabiałam takie typu książki i mimo, że książka była fajnie napisana, bohaterowie pełni życia to książka, nie zapadła na długo w pamięci. Podoba mi się, natomiast to jak piszesz widać, że słowa płyną od serca gtaruluje, lubie czytać twój blog pozdrawiam. A w wolnej chwili zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńwww.zaczytanajola.blogspot.com
Dzięki za miłe słowa. :)
UsuńDla mnie to książka z serii tych, które nie miałabym nic przeciwko, gdyby chciało je przeczytać moje nastoletnie dziecko. Gdybym oczywiście takowe miała. ;D
Zgadzam się z tym, że okładka do najpiękniejszych nie należy, jednak to co kryje w środku przeszło moje oczekiwania. Lubię czasami sięgnąć po tego typu książki i nie wymagam zbyt wiele, ale tutaj historia jest nie dość, że pięknie opowiedziana, to jeszcze z naprawdę dobrym przesłaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://booksdeer.blogspot.com/
Gdzieś już mi mignęła ta książka, ale chociaż lubię retellingi baśni, to akurat kopciuszek nie jest moja ulubiona bajką. Fajnie że w tym przypadku powieść jest lepsza niż się wydaje ;) cieszy mnie że coraz częściej w powieściach młodzieżowych pojawiają się nieco poważniejsze tematy niż tylko nastoletni romans :)
OdpowiedzUsuń