„Projekt Mefisto” Marcin Mortka
Za tę książkę zabrałam się z racji Tygodniowego Wyzwania
Książkowego na Mikołajki. Cóż.. Może historia diabła Zygmunta, to trochę niezbyt
mikołajkowy temat, ale książka miała najbardziej czerwoną okładkę ze wszystkich
na mojej półce ;P
Poza tym uwielbiam historie o diabłach, więc to taki mały prezent mikołajkowy ode mnie dla mnie ;D
Poza tym uwielbiam historie o diabłach, więc to taki mały prezent mikołajkowy ode mnie dla mnie ;D
Otóż, Piekło wprowadziło w życie nowy projekt, który
planowało już od dłuższego czasu. Zesłano na Ziemię całą rzeszę diabłów,
które przez dwa tygodnie będą rywalizować ze sobą o to, który z nich
więcej ludzi nakłoni do złego. Jednym z diabłów jest nasz bohater Zygmunt. Jego
wyznaczonym polem operacyjnym jest miejscowość wypluty – najbardziej nijakie
miejsce w Polsce. Nasz diabeł jest całkiem pewny siebie – w końcu był najlepszy
na szkoleniach, jednak nic nie idzie po jego myśli, a diabelskie sztuczki
jakby nie do końca działają na mieszkańców Wyplut. Na domiar złego nasz bohater
ciągle ma wrażenie, że coś go obserwuje…
Czy w tym zapomnianym przez Boga mieście Zygmuntowi uda się
zdobyć tytuł najskuteczniejszego diabła? I czy Wyplutom może przydarzyć się
coś gorszego niż diabeł – korposzczur? Okazuje się, że może. I to coś,
czego nawet sam diabeł powinien się bać…
Nie spodziewałam się po tej książce wiele, to znaczy, nie
zrozumcie mnie źle, spodziewałam się książki dobrej - to w końcu Marcin Mortka,
ale czysto rozrywkowej – humorystycznej opowieści o pechowym diable, który
ma ciągle pod górkę. Okazało się jednak, że książka ta ma drugie dno
w postaci Łukasza – wypalonego zawodowo nauczyciela historii, zakochanego
na zabój w miejscowej barmance Natalii. Część historii bowiem, stanowią
jego wpisy w dzienniku, jego przemyślenia mówiące o wolności człowieka,
niezależności, ograniczaniu młodych ludzi itp. Cała jego rozmowa z Zygmuntem,
zaraz na początku książki, daje sporo powodów do przemyśleń.
To mój ulubiony fragment:
To mój ulubiony fragment:
„Ludzie się ograniczają. Z wyboru. Na początku życia,
gdy rozpoczynamy edukację, mamy możliwość zrobienia absolutnie wszystkiego.
Nikt ci nie mówi: ty zostaniesz budowlańcem, a ty będziesz wywoził szambo.
Nie, wszyscy mamy dokładnie takie same szanse. Nawet dwunaste dziecko z patologicznej
rodziny. Wystarczy, że będzie się uczyć. Wystarczy, że dobrnie jakoś
do końca gimnazjum i niczym się do tego czasu nie ograniczy. Tymczasem
otoczenie (koledzy, rodzina, bywa też, że szkoła) jest w stanie ograniczyć
je w okamgnieniu, i to tak skutecznie, że dziecko nigdy sobie
nawet nie uświadomi, że kiedyś miało wolność w zasięgu ręki.”
Podsumowując: książka jest świetna, pomogła mi przezwyciężyć
mój ostatni książkowstręt, przez który ciężko mi się było zabrać za cokolwiek,
a to co czytałam nie wciągało mnie tak jak należy.
Czyta się szybko, historia jest intrygująca i wciągająca. Polecam wszystkim, którzy nie poczują się obrażeni tym, że tutaj to diabeł jest ten „dobry” (no przynajmniej nie tak bardzo zły), a katechetka i ksiądz to ci gorsi ;P
Czyta się szybko, historia jest intrygująca i wciągająca. Polecam wszystkim, którzy nie poczują się obrażeni tym, że tutaj to diabeł jest ten „dobry” (no przynajmniej nie tak bardzo zły), a katechetka i ksiądz to ci gorsi ;P
Dla wszystkich fanów pana Marcina Mortki pozycja wręcz obowiązkowa (ale ich pewnie
zachęcać nie trzeba ;). Ja przy najbliższej okazji na pewno sięgnę po kolejne
książki tego autora ;]
Moja ocena: 8/10 - rewelacyjna.
Jess..
PS
I jeszcze najlepszy prezent Mikołajkowy jaki mogłam dostać ;D ;D ;D
Dziękuję Kochanie ;*


Komentarze
Prześlij komentarz