„Żyjący z wilkami” Shaun Ellis i Penny Junor



Cholera.. Zawsze się rozklejam czytając książki, czy oglądając filmy o zwierzętach. No wiecie, kiedy pies czy inny futrzak wykazuje się niebywałą empatią w stosunku do człowieka, czy innego zwierzęcia. A czasami wtedy, gdy bezdomny psiak zostaje zabrany z ulicy i odratowany, znajduje rodzinę.  Albo kiedy dzieje się wprost przeciwnie.. Zawsze łzy ciurkiem lecą mi przy oglądaniu tego typu historii i nawet mój chłopak się ze mnie śmieje ;] Kiedyś wyłączył mi program o bezdomnych psach (leciało akurat kilka odcinków pod rząd), bo przestawałam płakać tylko podczas reklam i stwierdził, że jeszcze chwila i się odwodnię. No, w każdym razie zwierzęta wyjątkowo mnie ruszają i wzruszają..

Nie inaczej było podczas czytania „Żyjącego z wilkami”. Już na kilku pierwszych stronach jest anegdotka o upośledzonym chłopcu i młodym, niesfornym wilczku, który od razu wyczuwa o co chodzi i wywołuje u dziecka pierwszą reakcję emocjonalną od czternastu lat. Miliard razy czytałam takie historie i można by pomyśleć, że się człowiek przyzwyczai i w ogóle.. Ale jak widać nie ja. Ja już chyba zawsze będę wyć w takich momentach. ;(

Normalnie nie czytuję biografii, nie bardzo interesuje mnie cudze życie, a i sięgając po tę książkę, zrobiłam to bardziej dla wilków niż samego Shauna Ellisa. Spodziewałam się raczej opisu zachowań wilków na wolności , hierarchii stada, czy różnice między tymi zwierzętami żyjącymi na wolności i tymi w niewoli. I owszem, to również dostałam, ale przy okazji przeczytałam zdumiewającą historię życia człowieka, który pokochał wilki bardziej niż ludzi. Bo w tej książce opisane jest właściwie całe życie Shauna, zaczynając od dzieciństwa na brytyjskiej prowincji, przez służbę w wojsku, aż po jego pracę z wilkami i psami, życie osobiste oraz dwuletnią wyprawę w dzicz, podczas której Shaun dołączył do zupełnie dzikiej watahy. Czytając, momentami byłam wręcz przerażona tym ile ten człowiek poświęcił, czy do czego był zdolny w imię swoich przekonań, z miłości do przyrody i zwierząt, czy właściwie obsesji na punkcie wilków.

Książki wcale nie czyta się jak biografie czy książkę naukową (sam Shaun Ellis nie jest żadnym naukowcem), nie ma w niej żadnych fachowych (niezrozumiałych) zwrotów i terminów.
Ja czytając miałam wrażenie jakbym siedziała sobie z Shaunem przy piwku, a on opowiadał mi swoją historię. Duża w tym pewnie zasługa Penny Junor, która spisała jego wspomnienia i zamknęła w formie książki.

Podsumowując: czyta się to jak dobrą powieść, a historia Shauna jest niczym jedna wielka przygoda. Polecam wszystkim zainteresowanym tematem oraz tym, którzy mają przed oczami obraz przysłowiowego „wielkiego złego wilka”. Niech spojrzą na niego oczami Shauna Ellisa i zobaczą, że nie tai wilk straszny, jak go malują. Niech przekonają się jak te zwierzęta są inteligentne, jak skomplikowane potrafią być relacje w wilczej rodzinie i jak ważną rolę pełni każdy z jej członków. Niech zobaczą, że człowiek i wilk mogą się ze sobą dogadać. Dodam jeszcze, że choć to książka o wilkach, sporo można się też dowiedzieć o naszych domowych pupilach, ponieważ Shaun jest też trenerem psów.

Moja ocena: 9/10 – cudowna.

Jess..

PS
Jest jeszcze jedna dobra wiadomość :D Otóż w książce „Żyjący z wilkami” odnalazłam moją zagubioną zakładkę.
od której wszystko się zaczęło ;D

Komentarze

Popularne posty