„Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” Tomasz Marchewka
Młody szuler Slava,
uczeń najbardziej poważanego oszusta w Hausenbergu próbuje się wykazać,
przez co ściąga na siebie coraz to nowe kłopoty. I to właściwie tyle. Co
prawda, w tle mamy jakąś wojnę o władzę w mieście, którą
rozpętuje kumpel Slavy – samozwańczy król złodziei Petr, fabryki alchemiczne i tzw. Projekt Pandemonium, ale
niewiele z tych wątków ma jakieś istotne rozwiązanie.
No dobra. Najbardziej istotny wydaje się tu ten cały Projekt Pandemonium - wątek Faugena i inżyniera był całkiem ciekawy, ale koniec końców nie dowiadujemy się nawet po co Faugenowi był ten cały „wynalazek”.
No dobra. Najbardziej istotny wydaje się tu ten cały Projekt Pandemonium - wątek Faugena i inżyniera był całkiem ciekawy, ale koniec końców nie dowiadujemy się nawet po co Faugenowi był ten cały „wynalazek”.
Czytając byłam tym wszystkim zaintrygowana i bardzo ciekawa tego, jak to się wszystko skończy, ale skończyło się właściwie na niczym i poczułam się troszkę oszukana. :/ Liczyłam na jakieś spore pi*nięcie na koniec, a tu był tylko z jeden fajerwerk i już. :(
Książka ma świetny klimat
– miasto szulerów, oszustów i bandytów na początku naprawdę mnie
zaintrygowało. Niestety fabularnie książka jest jakby o niczym… To znaczy
- niby coś tam się ciągle dzieje, tajemnice, intrygi, oszustwa, ale bohaterowie
nie rozwinęli się ani trochę na przestrzeni całej książki, a większości tego,
o czym autor informuje nas w zakończeniu
domyśliłam się gdzieś w połowie. Właściwie te kilka ostatnich stron
książki ciężko w ogóle nazwać zakończeniem. Ot, kilka słów wyjaśnienia
tego, co do tej pory nie zostało dopowiedziane – kilka najważniejszych faktów,
ale żadnego rozwiązania poszczególnych wątków. Dosłownie czułam, jakby czegoś
tam brakowało pod koniec, ktoś coś wyciął, pominął. Po skończeniu książki
miałam jeszcze w głowie tyle pytań: dlaczego
Petr zrobił to, co zrobił? dla kogo pracował Faugen? (czy w ogóle dla kogoś
pracował?) O co w ogóle
chodziło z Nino? I najważniejsze ze wszystkich- ale
po co to wszystko?
Pewnie w kolejnych tomach dowiemy się więcej, ale ja nie po to czytam książkę, żeby musieć czekać na jej kontynuację…
Pewnie w kolejnych tomach dowiemy się więcej, ale ja nie po to czytam książkę, żeby musieć czekać na jej kontynuację…
Do tego mnóstwo przeskoków, i w czasie,
i w przestrzeni, od jednego bohatera do drugiego, przez które ciężko
połapać się, co się właściwie dzieje. Choć muszę przyznać, że ta dezorientacja była przejściowa
i im dalej, tym mniejszy miałam z tym problem.
Widać, że autor pisał wcześniej scenariusze, bo czuć w niej pewną filmowość – książka składa się z pojedynczych scen, które łączą się ze sobą, przez co czułam się jakbym oglądała kadry filmu. Nawet ma opisy na początku scen (bo trudno to nazwać rozdziałami) typu „Hausenberg dziś”, albo „Rezydencja Profesora, osiem lat temu” – no powiedzcie, że nie kojarzy Wam się to z filmem...
Widać, że autor pisał wcześniej scenariusze, bo czuć w niej pewną filmowość – książka składa się z pojedynczych scen, które łączą się ze sobą, przez co czułam się jakbym oglądała kadry filmu. Nawet ma opisy na początku scen (bo trudno to nazwać rozdziałami) typu „Hausenberg dziś”, albo „Rezydencja Profesora, osiem lat temu” – no powiedzcie, że nie kojarzy Wam się to z filmem...
Podsumowując:
Książka jest naprawdę intrygująca i ciekawa, od początku nie sposób się przy
niej nudzić. Niestety zakończenie pozostawia wiele do życzenia
i pozostawia spory niedosyt. Gdyby nie to, byłoby naprawdę dobrze,
a tak czuję się po prostu zawiedziona… :(
Podejrzewam, że lepszy byłby z tego serial, taki z cliffhangerem na końcu każdego odcinka, przez co nie możesz się doczekać kolejnej części, ale jako książka sprawdza się średnio.
Podejrzewam, że lepszy byłby z tego serial, taki z cliffhangerem na końcu każdego odcinka, przez co nie możesz się doczekać kolejnej części, ale jako książka sprawdza się średnio.
Moja ocena: 6/10 –
intrygująca historia, z niesatysfakcjonującym zakończeniem.
Jess..



Komentarze
Prześlij komentarz