Najsłabsze książki 2017
Nie mogę nazwać tego podsumowania Najgorszymi Książkami 2017 ponieważ zwyczajnie nie przeczytałam w tym roku żadnej naprawdę złej książki – no może oprócz jednej, ale o niej opowiem Wam na końcu. Dlatego też w moim zestawieniu będą książki zwyczajnie słabe, te które mnie najbardziej rozczarowały, co nie oznacza automatycznie, że są totalnie złe. Broń borze! Większość z nich to tytuły ocenione przeze mnie na 6 czy 7 gwiazdek w skali do 10. Ale przejdźmy już do rzeczy. :)
Oto NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIA 2017 roku:
5. „Wyklęta” Rachel Caine
4. „Zimowa opowieść” Mark Helprin
To absolutnie nie jest zła książka, ma nawet swoje momenty i wątki, które bardzo mnie wciągnęły, po prostu strasznie mnie wymęczyła… :/
Więcej pisałam o niej tutaj na początku zeszłego roku.
3. „ Pudełko z marzeniami” Magdalena Witkiewicz i Alek Rogoziński
Do pana Rogozińskiego mam uczucia dość mieszane, ale po pani Magdzie spodziewałam się stanowczo więcej i lepiej. Największym minusem tej historii był główny bohater, który miał być fajnym gościem, miłym i sympatycznym, taki chłopak do rany przyłóż, a w rzeczywistości skupiał się tylko na tym swoim skarbie, ciągle oszukiwał i kłamał. Bałam się nawet, że zastosują tu ten cholerny motyw ujawnienia kłamcy, którego tak nie znoszę, ale nie (choć już to byłoby lepsze). Jego kłamstewka i machinacje po prostu nigdy nie wychodzą na jaw, a to że tak naprawdę to on wolał jej siostrę, autorzy i główna bohaterka postanowili po prostu olać...
2. „Do trzech razy śmierć” Alek Rogoziński
Nie będę się rozwodzić, więcej możecie poczytać tutaj.
1. „Miecz Shannary” Terry Brooks
Miało być epicko, miało być baśniowo i cudownie, miało być tak dobrze jak we „Władcy Pierścieni”… A co wyszło? Wyszła marna podróba tegoż właśnie dzieła, z pseudo drużyną pierścienia na czele, którą czytało mi się strasznie ciężko, bo co chwilę zapalał mi się w głowie taki świecący wykrzyknik: Przecież to już było! Już Tolkien to samo opisał, tylko że sto razy lepiej! Raczej daruję sobie resztę twórczości pana Brooksa… :/
Bonus.
A mowa oczywiście o „Twierdzy Kimerydu" Magdaleny Pioruńskiej.
Co z tą książką jest nie tak? Gdybym powiedziała wszystko, to byłaby to gruba przesada, więc po kolei:
UWAGA mogą pojawić się drobne SPOILERY!!!
1. Bohaterowie, których po prostu nie byłam w stanie polubić. Każdy z nich miał przynajmniej jedną cechę, która skutecznie mnie do niego zniechęcała.
- Tyrs był zwykłym chamem i burakiem, który co rusz bzykał się z którąś ze swoich koleżanek, nauczycielek, czy kto tam mu się akurat nawinął i uwielbiał się tym chwalić.
- Tycjan to tak drażniący osobnik, że co chwilę miałam ochotę mu przyłożyć. To jak traktuje Tulię woła po prostu o pomstę do nieba. Do tego niby kocha Tuliusza, ale wcale nie przeszkadza mu to konkurować z Tyrsem, który więcej nauczycielek zaliczy danego dnia.
- Tuliusz vel Tulia – o matko i córko! Miał być kontrowersyjny wątek, miało być o homoseksualiście, do tego z podwójną osobowością, a wyszło epatowanie seksem i przemocą. Na początku był właściwie jedynym bohaterem, którego nawet polubiłam i któremu współczułam – chłopak nie miał łatwego życia, a jego damska osobowość dodatkowo wszystko utrudniała. Ale im dalej tym gorzej i w połowie książki Tuliusz, czy raczej Tulia został zwykłą dziwką.
Poza tym wszyscy tam są totalnie niedojrzali, ciągle myślą tylko o jednym, bluzgają na prawo i lewo, rzucają świńskimi tekstami i myślą, że są tacy fajni i zabawni. Nie znoszę takich ludzi!
2. Nie wiem o czym autorka myślała, kiedy pisała tę książkę, bo biorąc pod uwagę, że sama jest nauczycielką, to ja w życiu nie posłałabym do jej klasy swojego nastoletniego syna. Przecież cały główny wątek romantyczny opiera się tutaj na związku 19latka z jego nauczycielką! Żeby to jeszcze było jakkolwiek romantycznie podbudowane, ale nie – w tym nie ma nawet odrobiny romantyzmu! No dobra może trochę przesadzam, są ze dwie sceny jak się trzymają za rączki. Ale do cholery, czemu Tyrs i Tycjan co rusz uprawiają seks w szkole ze swoimi nauczycielkami? Autorka ma jakiś fetysz, pociągają ją sporo młodsi chłopcy, czy co? Bo ja np. odebrałam to właśnie w ten sposób.
3. Związek Tycjana i Tuliusza został położony na całej linii, ale to wynika z punktu pierwszego i tego, że tutaj po prostu każdy, zaprzeproszeniem, pieprzy się z każdym. Były między nimi ze dwie romantyczne sceny, po których myślałam, że coś jednak z tego wątku będzie, ale nie… Autorka uznała, że zamiast rozwijać ich związek, lepiej będzie przedstawić scenę publicznej orgii z pterodaktylami w tle. Ja wymiękłam, kiedy chciała ów opis powtórzyć.
4. Bo autorka wszystkie wydarzenia przedstawia z perspektywy kliku bohaterów, przez co książka ciągnie się niemiłosiernie. Nie wiem jak później, ale do połowy to nic się w tej powieści nie dzieje, a przynajmniej nic istotnego. Ot, bohaterowie sobie chodzą po mieście i wyrywają dupy, rzucając przy tym tekstami żywcem wyjętymi z pornoli. W pewnym momencie powiedziałam nawet do K., że się czuję trochę jak masochistka czytając tę książkę, na co on logicznie odpowiedział: To po cholerę to czytasz?
Więc przestałam.
5. Płynnie przechodzimy do kolejnego zarzuty, czyli epatowania seksem i przemocą. Choć bardziej seksem – obleśnym, zwierzęcym i okraszonym mnóstwem wulgarności. Ugh!
6. Język, a konkretnie odmiana przez przypadki jednego słowa...
Jak według Was brzmi słowo pterodaktyle w dopełniaczu? No bo dla mnie to zawsze było: Kogo? Czego? pterodaktyli – tak samo jak krokodyli, daktyli, espadryli... Ale autorka tak uparcie używa słowa PTERODAKTYLÓW, że nawet ja w pewnym momencie zwątpiłam… Ale nie, internety takiego słowa nie znają. I nie to, że tylko jakieś tam słowniki! Wpiszcie sobie w gogle słowo pterodaktylów – po prostu go nie ma! Ale autorka zupełnie ten fakt olewa i pisze jak chce, a korektor chyba po prostu nie zwrócił uwagi…
A ja za każdym razem jak to widzę, mam ochotę zakrzyknąć: PTERODAKTYLI ku*wa!!!
Oż w mordę! Alem się nahejtowała… Ale co ja poradzę, że ta książka mnie tak drażni…? Może dalej jest już super, akcja się rozwija i to wszystko zmierza do jakiegoś logicznego końca, ale do momentu w którym przerwałam czytanie zupełnie się na to nie zanosiło. Jest to chyba jedyna z zaczętych przeze mnie książek, której absolutnie nie mam ochoty kończyć. Żałuję, że w ogóle wydałam na nią pieniądze.
To byłby koniec moich podsumować minionego roku. W tym roku życzę, sobie i wam, jak najmniej książkowych zawodów i rozczarowań. ;)
Jess..










Kroniki Shannary takie słabe? Ok szkoda, miałam na nie apetyt a teraz to nie wiem czy warto tracić czas :(
OdpowiedzUsuńMnie po prostu strasznie wymęczyły, no i ciągle miałam deja vu z Władcy Pierścieni. Było kilka ciekawych pomysłów i wątków, ale w całości Miecz Shannary po prostu mnie zawiódł... :( Ale to tylko moje zdanie, więc proponuję samej spróbować i sprawdzić, a nuż Ci się spodoba. ;)
UsuńDobry hejt. :D Teraz mówiąc serio - zasmuciłaś mnie Kronikami Shannary, ale przeczytam i sprawdzę czy dla mnie też będzie tak słabo (chociaż widoczne powtórzenia po Tolkienie to będzie dramat, bo ja uwielbiam Tolkiena). Natomiast Twoja recenzja kończąca post... Aż zaczęłam z koleżanką odmieniać słowo "pterodaktyle". :D Uśmiałam się, a opinia w punkt chociaż osobiście unikałabym w recenzji słowa dziwka choć domyślam się, że nastroiła Cię do niego arcyobleśne słownictwo w fabule. Jedno mnie jednak zaciekawiło - orgia z pterodaktylami w tle?? Czyżby szykował nam się nowy nurt 50 twarzy ptero? :D To raczej brzmi jak perwersyjne myśli jakiegoś profesora akademickiego czy doktoranta. :P
OdpowiedzUsuńPterodaktyle mnie zabijały za każdym razem, gdy pojawiały się w tekście. ;D Naprawdę nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Może i jest oryginalna, i wcześniej nic podobnego w polskiej literaturze nie wyszło, ale ja uważam, że to pozycja po prostu szkodliwa. Mogę po niej jechać jak Bestselerki po "Paper princess". ;P
UsuńDo trzech razy śmierć też mnie tak strasznie zawiodła! Liczyłam na coś lekkiego i zabawnego, ale w pewnym momencie było w tej książce takie zamieszanie, że przestałam rozumieć co się dzieje. To była moja pierwsza książka pana Rogozińskiego jaka przeczytałam i chyba na razie ostatnia :(
OdpowiedzUsuń