Najsłabsze książki 2016 roku



Czas na najsłabsze książki przeczytane przeze mnie w ubiegłym roku. Chcę tylko zaznaczyć, że to, iż znalazły się na tej liście nie znaczy, że są totalnymi gniotami, a każda z nich (nie licząc tych nieskończonych) dostała ode mnie ocenę przynajmniej 6/10.

Miejsce 5

„Xięgi Nefasa – Trygław. Władca losu” M. Saramonowicz
Nie była zła, miała kilka naprawdę interesujących wątków, ale zbyt duża dawka brutalności i styl pisania autorki skutecznie utrudniały mi jej odbiór i zabijały przyjemność z czytania.


Miejsce 4

„Zagrożenie” T.Gerritsen
„Zagrożenie” było drugą (po świetnym „Ogrodzie kości”) książką Tess Gerritsen, jaką czytałam i spodziewałam się po niej dużo więcej. Okazało się typowym romansidłem z wątkiem sensacyjnym.


Miejsce 3

„Krąg Magii” T.Pierce
„Księga Sandry” była całkiem niezła, ale „Księga Triss” była zbyt infantylna i miała kilka dość głupich rozwiązań. Zniechęciła mnie do kolejnych części.


Miejsce 2

„Sasha” J.Shepherd –niedokończona
Wymęczyła mnie. Była frustrująca i przytłaczająca. Zbyt dużo nazw własnych, imion i nazwisk, w których momentami ciężko było się połapać, nawet mimo obszernego wykazu postaci na początku książki. Chociaż tutaj przynajmniej bohaterowie mają jakieś charaktery i pamiętam ich imiona (no przynajmniej tych ważniejszych, bo w tej książce nawet konie mają imiona), czego nie mogę powiedzieć o kolejnej pozycji.

Miejsce 1

„Sto tysięcy królestw. N.K. Jemisin – niedokończona
Na początku wydawało się całkiem spoko, ale im dalej tym bardziej robił się z tego erotyk dla napalonej nastolatki. Scenki z Wielkim Złym Bogiem i malutką nieporadną dziewczynką, która pcha się jak ćma do światła, choć dobrze wie czym to grozi doprowadzały mnie do szału. Ale moim największym zarzutem wobec tej książki jest to, że jest po prostu zdumiewająco nudna… Mimo tych wszystkich dworskich intryg, uwięzionych bogów i politycznych utarczek wszystko jest jakieś nijakie i zupełnie mnie nie wciągnęło. Miałam kilka podejść do tej książki, ale dotarłam jedynie do jakiejś 200 strony. Może się jednak okazać, że się mylę i zakończenie wynagrodziłoby mi cały wcześniejszy bullshit jakim mnie autorka uraczyła. Niestety na tyle, na ile przeczytałam tej książki, zupełnie nie pojmuję nagród, które otrzymała i aż boję się sięgnąć po „Piątą porę roku”, choć ta zbiera fenomenalne wprost recenzje.


To by było na tyle. Ten rok był raczej udany pod względem jakości książek, które przeczytałam, dlatego ciężko było wybrać te słabsze. Poza tym, ja po prostu staram się nie sięgać po książki, które wiem, że mi się nie spodobają lub po prostu są złe. Dlatego brak na mojej liście najgorszych jakichś totalnych gniotów. Nawet to „Sto tysięcy królestw” nie było jakieś żenująco złe, tylko po prostu słabe...

Pozdrawiam i jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku ;D

Jess..

Komentarze

Popularne posty