„Prawdodziejka” Susan Dennard



Jakiś czas temu cały BookTube aż huczał na temat tej książki. Wszyscy zachwycali się powieścią Susan Dennard, która jest przyjaciółką Sarah J.Maas, a i sama Sarah rozpływała się nad „Prawdodziejką”. Jeśli chodzi o książki pani Maas to czytałam tylko „Dwór Cierni i Róż” oraz „Szklany Tron” i o ile „Dwór” absolutnie mi się podobał (uwielbiam „Piękną i Bestię” ;), o tyle „Szklany Tron” jakoś nie bardzo mnie wciągnął. Nie mogę powiedzieć, że to zła książka, czy że zupełnie mi się nie podobała, ale po obiecującym początku, dalej musiałam dosłownie zmuszać się do czytania. No i dość podobne odczucia mam w związku z „Prawdodziejką”. Choć sama historia Safi podobała mi się dużo bardziej niż opowieść o Celaenie, a i czarodziejkę polubiłam bardziej niż zabójczynię.
No i  w  „Prawdodziejce” nie ma trójkąta miłosnego (dzięki ci Borze Tucholski!). ;)

Zaczynam podejrzewać, że jestem po prostu za stara na takie powieści. Dużo lepiej czyta mi się książki, gdzie bohaterami nie są nastolatkowie. Niech mają chociaż po te dwadzieścia kilka lat..
Choć z drugiej strony główną bohaterką „Wybranej” była siedemnastolatka, a nie mogłam się od tej książki oderwać. Tyle, że Agnieszka zupełnie nie zachowywała się jak nastolatka. No może trochę na początku, ale później zupełnie się tego nie dało odczuć, a Smok miał lat grubo ponad setkę, więc…

Dobra , bo zupełnie odbiegam od tematu.

Wracając do powieści Susan Dennard - Safi, jedyna prawdodziejka w Czaroziemiach, wraz ze swoją więziosiostrą  (czyli taką siostrą z wyboru, tudzież po prostu przyjaciółką) Iseult, która jest więziodziejką (widzi nici Więzi innych ludzi), już na samym początku historii pakują się w niesłychane tarapaty. Muszą przez to uciekać przed strażnikami miasta, w którym mieszkają, a do tego ściga je też krwiodziej – potężny mag, potrafiący wykorzystywać magię krwi, dzięki czemu rozpoznaje zdolności magiczne ludzi i jest w stanie śledzić ich po zapachu. Poza tym dzięki swojej magii jest praktycznie nieśmiertelny, ponieważ jego krew leczy wszystkie jego rany. Jednym słowem (no może trzema ;) – diabelnie niebezpieczny przeciwnik. 

Dziewczyny próbują uciec z miasta, ale niezupełnie im się to udaje.. W konsekwencji kolejnych wydarzeń nasze bohaterki zostają wplątane w intrygi polityczne władców Czaroziem, Safi zostaje porwana, a Iseult poważnie ranna, po czym obydwie trafiają na statek pewnego przystojnego księcia wiatrodzieja. ;] 

Prawdodziejstwo Safi, które do tej pory skrzętnie ukrywała, wychodzi na jaw i wszyscy chcą zagarnąć jej moc dla siebie..
Cholera! Jak się tak teraz nad tym zastanawiam to jest naprawdę dobra książka. Zupełnie nie rozumiem czemu jakoś tak kiepsko mi się ją czytało. Może, po tych wszystkich zachwytach Booktuberów, miałam co do niej zbyt duże oczekiwania i to mi przeszkodziło w pełnym cieszeniu się tą historią.. Bo w tej chwili nie potrafię sobie przypomnieć jakiegoś totalnie słabego momentu powieści. No może utarczki Safi i Merika na statku, ale to też trochę czepianie się na siłę.

Bo „Prawdodziejka” to opowieść o miłości, przyjaźni, o tym, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale po prostu ludzie których kochamy. To także historia o dojrzewaniu, o odnajdywaniu siebie i odkrywaniu czego tak naprawdę chcemy w życiu robić, o stawaniu się gotowym do podejmowania ważnych decyzji, o poświęceniu i odpowiedzialności. Porusza też wątek tolerancji i akceptacji tego, co odmienne i strachu, przed czymś  czego do końca nie rozumiemy – tutaj pokazane jest to poprzez ukazanie reakcji ludzi na Iseult, która jako Nomatsanka (wygląda dość charakterystycznie), wzbudza wśród ludzi wręcz odrazę, a niektórzy nie traktują jej nawet jak człowieka.

Podsumowując: to naprawdę dobra i wartościowa książka. Czytelnicy koło 20tego roku życia będą po prostu zachwyceni ;] Mi, jako osobie starszej (choć nie tak znowu bardzo ;), też się podobała, tylko nie wciągnęła mnie aż tak mocno jak na to liczyłam. Na pewno sięgnę po „Wiatrodzieja” ;]

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra.

Jess..

Komentarze

Popularne posty